AVIOS, czyli telewizja na Dzikim Zachodzie

Było grubo po dwunastej, gdy Tim wszedł do Saloonu. Wzrok każdego z gości skierował się na jego twarz. Nikt go tu nie znał. Atmsfera zgęstniała, niczym las po odejściu szeryfa Dzikiego Wschodu. Bez cienia wahania, pewnym krokiem podszedł do baru.

– Co podać? – wydukał niespokojnie barman

– Aroniówkę. Bez lodu – odparł pewnie Tim.

Barman podał mu zamówiony trunek i oddalił się wgłąb baru. Atmosfera gęstniała coraz bardziej, goście niepostrzeżenie zmieniali swoje miejsca. Po paru chwilach większość z nich niemal osaczyła Tima. Nagle jeden z nich burknął:

– Ty! Ktoś Ci pozwolił tu usiąść?

– Wiecie, Wy, miejscowi, macie trzy problemy. Pierwszy z nich to agresja. Wszędzie szukacie zwady, non stop tylko patrzycie, komu dać w mordę, choć nie ma ku temu powodu.

– Ty, zaraz będziesz musiał to odszczekać nam wszystkim! – odburknął ktoś z końca sali, a za nim cały tłum zaczął krzyczeć w stronę Tima.

– To jest Wasz drugi problem: nie potraficie załatwiać swoich spraw po męsku, w pojedynkę, zawsze robicie to grupowo. – ze stoickim spokojem dodał Tim.

– No to teraz dostaniesz za swoje! – warknął przywódca grupy i wszyscy z impetem wyjęli noże.

– I to jest wasz trzeci problem: zawsze na strzelaninę przychodzicie z nożami. – dodał Tim, po czym wyciągnął swojego Colta 44, podrzucił do góry pięciodolarówkę i z idealną perfekcją ją ustrzelił. Półorzeł zaświdrował w powietrzu i wpadł do kieszeni Bena – jednego z najbardziej krewkich gości na sali. – No to teraz stawiasz wszystkim – rzucił z uśmiechem Tim. Napięcie w jednej chwili ustąpiło miejsca gromkiemu śmiechowi. Atmosfera natychmiast się rozluźniła.

Godzinę później wszyscy z zaciekawieniem wpatrywali się w dziwne urządzenie, które chwilę wcześniej Tim wyciągnął ze swojego kufra. Urządzenie emitowało dźwięki i pokazywało obraz.

– To telewizor. Za jakiś czas wszyscy będziecie mieć takie w domach – wyjaśniał Tim.

W Saloonie zapadła cisza. Jedyne, co ją zagłuszało to dźwięk, emitowany przez pierwszy na Dzikim Zachodzie telewizor…

 

itB Legal Bazański, Grabiec Kancelaria Radców Prawnych Sp. p., partnerzy telekomunikacyjnego posterunku niczym dr Quinn, porzuciwszy wygody życia w Bostonie rozpoczęli praktykę w Katowicach (śląskie Colorado Springs), zyskując zaufanie telekomunikacyjnych kowbojów, poszukiwaczy złota, traperów i pierwszych osadników. Gwiazda itB obejmuje swoim blaskiem bezkresne rubieże skolonizowanego światłowodami wschodu i zachodu. W celu ochrony telekomunikacyjnej praworządności są gotowi stanąć w samo południe oko w oko z każdym złoczyńcą, na głównej ulicy każdego polskiego miasta i miasteczka. Pod czujnym okiem szeryfów z itB żaden koniokrad czy otumaniony whiskey kowboj nie zdobędzie się na konfrontację z wymiarem sprawiedliwości. Pod presją połyskującej złotej odznaki szeryfów itB nawet suchy kaktus uroni czasem łzę rozpaczy za bezpowrotnie utraconymi czasami telekomunikacyjnego bezprawia. Współpraca z Indianami wodza Złotej Mufy gwarantuje pokój i nieprzerwaną dostawę świeżych bizonów.